Od lat nie piłam starej dobrej Sophii ;) We czwartek wybrałam się do sąsiadów jak zwykle na chwilkę i, jak zwykle, zeszło nam kilka godzin i tym razem dwie butelki czerwonego ;) Chciałam tylko powiedzieć, że ich miejsce parkingowe jest już wolne (czasem je zastawiamy, bo 'wolne osiedlówki' są zazwyczaj zajęte) ale od tematu do tematu rozmowa zaczynała się rozkręcać. A kiedy zeszło na poważne tematy (wymieniałyśmy z sąsiadką opinie na temat oceniania człowieka po wyglądzie i babskich ciuchowych zakupów), sąsiad uznał, że umilimy sobie wieczór Sophią. Starą, dobrą czerwoną Sophią, z którą chyba wszystkim wiąże się wiele miłych wspomnień ;) Nie mogliśmy się zdecydować na jedną z butelek, więc otworzyliśmy obie ;)
Zaczęliśmy od brzydszej etykiety, uznaliśmy, że lepsze winko zostawimy sobie na koniec.
Wino nr 1 było dobre, rubinowe z różowymi przebłyskami. Lekkie, mocno owocowe, choć cierpkie i trochę ostre w przełyku, ale nie za sprawą przypraw, po prostu taki miało urok ;) Nie wiem dlaczego, ale zapamiętałam, że Sophia jest słodsza, ten egzemplarz był dość wytrawny (na etykiecie jest info, że jest semi dry), odrobinę słodyczy przejmował od truskawek, które ulatywały z kieliszka. Wystarczyła lampka, by na twarzach pojawiły się rumieńce.
Drugi kieliszek już czekał do porównania - tym razem z drugą Sophią Old Melnik - tą, której ładną etykietę zdobiło wyraźne "golden collection" i "gold line". Nie wiem skąd oni wytrzasnęli to swoje 'złoto' na etykiecie, ale jednogłośnie uznaliśmy, że to drugie wino to jakaś pomyłka. Było w sumie dość gładkie na podniebieniu (w porównaniu z cierpkością i ostrością pierwszego), ciężkie, bez wyrazu. Mnie skojarzyło się z mieszanką rozgotowanego kompotu z herbatą z hibiskusa, która stała pół dnia w kuchni, a później została odgrzana w mikrofalówce. Tak jakoś ;p
Wniosek po dzisiejszym sąsiedzkim zlocie - nie etykieta zdobi butelkę wina tak samo, jak nie szata zdobi człowieka :))
Zdjęcia: Wine Lady.
Ojejku, stara poczciwa sophia! Do tej pory pamiętam smak białej sophi pitej pod bochenek chleba na placu zabaw w trakcie WOŚP. Achh... to już nie wróci.
OdpowiedzUsuń