Sancerre Vieilles Vignes Pinot Noir 2008 |
Zacznę od rzadko spotykanego czerwonego Sancerre’a, które
wywołało we mnie totalnie skrajne uczucia – dotąd w większości trafiały mi się
pinotki-ochydki zalatujące odchodami pomieszanymi z wnętrznościami syfonu (wiem,
co mówię, kilka miesięcy temu doświadczyłam na własnej skórze czyszczenia
jednego– traumatyczne przeżycie zakończone kategorycznym „nigdy więcej!”).
Ponadto jakoś nieszczególnie przepadam za Burgundią, którą prywatnie określam
synonimem ‘pinot noir’, więc do tego koszyka wrzucam wszystkie inne pinot-szczepowe
wina bez względu na pochodzenie. Wygląda na to, że niesłusznie..
Sancerre AOC
Pinot Noir 2008
Sancerre wywołało u mnie zaciekawienie – dotąd nie miałam okazji próbować czerwonej wersji tego cudnego regionu, a od M. słyszałam, że pinot noir stamtąd jest niesamowite. I teraz wiem, że to prawda.
Mym zmysłom ukazała się niezwykle
owocowa wersja pinot noir, pachnąca lekkością i owocami z małą ilością tanin,
przyjemnym długim finiszem i elegancją, jaką we francuskich winach ubóstwiam.
Nie spodziewałam się, że pinot noir może być tak pyszny. Niebo dla podniebienia.Sancerre wywołało u mnie zaciekawienie – dotąd nie miałam okazji próbować czerwonej wersji tego cudnego regionu, a od M. słyszałam, że pinot noir stamtąd jest niesamowite. I teraz wiem, że to prawda.
XV du President 2012 Cuvee Anniversaire 25 millesimes
Południowofrancuski grenache w pełni okazałości, tym
razem na srebrno, w wersji rocznicowej (wersję
czarną opisywałam tutaj), również od Marka Hoddy'ego. Bardziej
złożony, bardziej soczysty, jeszcze pełniejszy. Z odrobiną syrah. Lekko wyczuwalne czarne
oliwki. Warto dekantować przed degustacją. Szkoda, że u nas ta wersja nie jest
dostępna.
Le Nain Violet 2002
Jedna z ostatnich istniejących butelek tego rocznika.
Przynajmniej tak mi powiedziano. Miło, że L. jej nie wypiła ;) Wino stworzył 12 lat temu mój ulubiony winiarz, Mark Hoddy. Do tej pory
myślałam, że grenache najlepiej smakuje, gdy jest jeszcze soczyste i
tylko-owocowe, czyli w ciągu kilku pierwszych lat od butelkowania. Miło, gdy
pomyłka okazuje się tak smaczna. Ten 12 letni „Purpurowy karzeł” (fr. Le Nain
Violet) położył mnie na łopatki. Zresztą wino mogło by jeszcze trochę poleżeć.
Wciąż wyczuwalna czarna porzeczka otulona cudną beczką. Jedwabistość i balans. Przyjemne
taniny. Grenache powiększa swoje miejscu w moim serduchu z każdym kolejnym
winem. Miło mi było być częścią tej celebracji.M. wielkie dzięki za to wino!
La Revelation
2012
Roussanne – Viognier nie brzmi dla mnie zachęcająco, ale
zawsze znajdzie się argument, dla którego warto spróbować nowego wina. I
dobrze, że argument znalazłam (ok, M. znalazł :p), bo Revelation było
hmm.. inne. Przyjemnie beczkowe (82% blendu stanowi roussanne, które
fermentowało w beczce dębowej) z tostowym elementem i przyprawami, pełne głębi,
średnio treściwe. Otulone aromatem owoców tropikalnych i moreli z delikatną
kwiatową nutą przy pierwszym zetknięciu.
Block 59 Les Cailloux Dores
Chardonnay 2011
Langwedocja - Roussillon mało kojarzy mi się z chardonnay, żeby nie
powiedzieć dosłownie nie kojarzy. Osobiście
chardonnay mi do tego regionu nie pasuje. Wino natomiast podeszło, nawet bardzo.
Złożone, niezbyt aromatyczne, brzoskwiniowe z odrobiną przypraw, tostu i
wanilii. Beczka jest, ale nie dominuje. Owoce wnoszą świeżość, kwasowość wzmaga
apetyt. Wszystko zbalansowane, pije się naprawdę dobrze.
Matua Sauvignon
Blanc Marlborough 2013
Porównywanie polskich marketów do ichniejszych to prawie
tak, jak porównywanie francuskiej village z polską wsią. Są po prostu rzeczy,
których się nie robi. Market trochę mnie odstraszał, ale oprócz naprawdę fajnych
szampanów i mnóstwa smakowicie wyglądających win z tzw wyższej półki,
znaleźliśmy –jak na market przystało -zbiorowisko tanich win, które jednak
jakością odbiegają od ‘tanich’ rodzimych. Różnice liczone w latach świetlnych.
Ten oto SBek za 7 GBP był wyśmienity. Świetny, owocowy aromat powalał już z
odległości metra. Orzeźwienie, lekkość, cudna trawa, marakuja i agrest, którego
nie sposób pominąć. Wszystko wyważone i smakowite. Zbyt tanie, jak na to, co
znaleźliśmy w butelce. Wino od odważnych, którzy wbrew wszystkim i wszystkiemu
zasadzili w 1969 roku pierwsze sauvignony w Nowej Zelandii. I chwała im za to.
Zdjęcia: Wine Lady & telefon komórkowy ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz